Drukuj
Kategoria: Dobre Słowo

Dobre Słowo 21.03.2017 r.

Dn 3,25.34-43; Ps 25,4-7bc.8-9; Jl 2,13; Mt 18,21-35

Zionąć miłosierdziem?

            Wszechmogący Boże, niech nas nie opuszcza Twoja łaska, ale niech nas utwierdza w świętej służbie i zapewnia nam nieustannie Twoją pomoc.

            Świadomość tego, że wpatrywanie się w łaskę zmienia życie i przyjmowanie jej do serca sprawia, że jest ono podatne na Boże natchnienia, towarzyszy autorowi tej modlitwy. Dobrze, żeby też nam towarzyszyło, żebyśmy, słuchając lekcji i pouczeń, wskazań, obowiązków, nakazów Bożego słowa, nie zgubili tego, co najistotniejsze, czyli łaski, że do tego jesteśmy uzdalniani. Do tego, co słyszysz, jesteś uzdalniana. O to Cię proszę, Duchu Święty.

            Kto może przebaczyć z serca swojemu bratu i swojej siostrze? Ten, kto ma serce. Przecież wszyscy mamy serca! Wszyscy mamy uszy, ale nie wszyscy słyszymy. Wszyscy mamy serca, ale nie wszyscy jesteśmy z nimi skontaktowani. Mówiąc precyzyjnie - z serca przebacza ten, kto ma kontakt ze swoim sercem. Wie, ile tam przebaczenia Pan już wlał i ile jeszcze będzie wlewał. Potrzebujemy stanięcia w prawdzie, która polega na zidentyfikowaniu, wyznaniu zła i przyjęciu przebaczenia oraz świadectwie o tym, że Bóg przebacza. Więc tylko ten, kto ma kontakt ze swoim sercem, z serca przebaczy swemu bratu.

            Jezus, znając doskonale kondycję ludzką, wychodzi naprzeciw. Tę kondycję -jak zawsze spontanicznie - przedstawia Piotr, który zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Kondycja Piotra - i tak hojna, bo rabini mówili, że najwyżej trzy razy - jest ciągle ograniczona. Na naszą miarę, do czasu potrafimy wybaczać. Stąd i niewierzący mogą zdobyć się na taki gest. Natomiast miara, jaką daje Chrystus, liczona jest siedem razy siedemdziesiąt siedem razy, co w języku żydowskim oznacza: nigdy nie chowaj nigdy urazy. Taką miarę daje Bóg, ponieważ jest najzdrowsza i najbardziej optymalna. To jest miara, na którą stać nasze serca, jeśli - i tu dotykamy sedna problemu - przyjmuje ono łaskę, dar, siłę, obecność Pana. Przebaczenie jest łaską, darem, obecnością Boga - samoudzielaniem się Boga, jak fachowo definiuje łaskę jeden z wielkich teologów, Karl Rahner.

            Są sytuacje, w których jak na dłoni widać, że potrzebna jest obecność Boga, by On mógł wybaczyć. Potrzebne jest odwołanie się do Pana, bo moje ograniczenia nie pozwalają mi zrobić ani kroku dalej. Jedyne, co mogę, to albo się wściekać, albo nienawidzić, albo dołować się, szukać usprawiedliwienia, ludzi, którzy będą mi przyznawać rację. Bóg zna tę kondycję i dlatego On przebaczenie traktuje jako łaskę, dar, Jego udzielanie się. Stąd prosi, aby się odwoływać do Niego - do Jego działań.

            Jezus, opowiadając tę przypowieść, podaje zestaw działań, które Bóg podejmuje względem nas i długów, jakie mamy względem Niego oraz tych, które my podejmujemy względem siebie i innych ludzi. Jakby przeliczyć te dziesięć tysięcy talentów i zrzucić to na ten dług, który miał współsługa względem tego winowajcy, czyli sto denarów, to proporcje są szokujące. Znalazłem nawet takie obliczenie, że to jest pięć miliardów dolarów. Jeszcze inne zestawienie - żeby ten kontrast podkreślić - jak mówi tłumaczenie Biblii pierwszego Kościoła w komentarzu - żeby zarobić dziesięć tysięcy talentów, musiałoby przez cały rok pracować 164 tysięcy robotników. Dysproporcje są ogromne.

            Jeżeli więc patrzymy na przebaczenie jako nasze zajęcie, to kilka razy zioniemy miłosierdziem i przebaczymy. Jeśli zaś patrzymy na nie jako na działanie Boga, będziemy podatni na przyjmowanie tej łaski.

            Problemem sługi, któremu przebaczono, jest to, że on chłonął jak gąbka przebaczenie, ale nie przekazał tej łaski. Nie miał do końca świadomości tego, co się w nim wyprawia, jak Bóg, którego ten król symbolizuje, jest hojny. Sługa wszedł w skąpstwo, nie przekazał dalej. Skupił się tylko na tym, że jemu się udało, natomiast nie pozwolił, by też udało się innym.

            Przebaczenie jest przede wszystkim odwołaniem się do łaski Boga, przyjęciem tej łaski, która nas musi złamać, pokonać nasze blokady, ten często próżny wysiłek, by odegrać rolę kogoś, kto przebaczył. Musi połamać w nas, roztrzaskać na drobne kawałki, rozsypać w drobny mak znęcanie się nad sobą, przymus przebaczenia, bo tak mówi przykazanie. To naprawdę nie jest kwestia "muszę", tylko kwestia złamania tego, że to ja muszę przebaczyć.

            Drugi krok to świadoma decyzja. Używając rozumu, kalkulując sobie te dysproporcje, ten kontrast - ile Bóg wybacza i daje łaski, abym przebaczał dalej - podejmuję decyzję, za którą uczucia i chłodna logika nie nadążą. Przebaczenie często jest związane z naszym buntem ciała, uczuć, kalkulacji. To trzeba potraktować jako krzyż, który jakiś czas się nosi. Widzi się osobę, której darowało się pewne przewinienia.

            Pan chce nas dzisiaj dotknąć bardzo mocno w sercach swoją łaską. Chce pobudzić nasze myślenie, naszą wolę i chce też pomóc nam, abyśmy bardzo krótko trzymali nasze uczucia i zimną logikę Jego łaską.

Ksiądz Leszek Starczewski